środa, 8 stycznia 2014

Coś dla mnie i coś dla domu...

Nareszcie wróciła wena, ale też i czas, z którym ostatnio różnie bywało. Zapragnęłam więc wydziergać coś dla siebie i tak oto powstała tunika:




Skoro powróciła wena twórcza, to musiałam to wykorzystać i zrobić bieżniczek, który "chodził" za mną od dłuższego czasu:




Idąc za ciosem powstaje kolejna, ale pokażę ją dopiero za kilka dni, ponieważ zachciało mi się elementów, które są czaso i pracochłonne.

2 komentarze:

  1. miło cię znów ogladać, ależ sie napracowałaś, tunika cudna, a bieżniczek no poprostu ananaski to moj ulubiony wzór :)
    Pozdrawiam i niech wena nie odstępuje

    OdpowiedzUsuń
  2. Przy tunice rzeczywiście napracowałam się sporo, a to wszystko przez ciągłe prucie i zaczynanie od nowa. Jakoś nie mogłam wbić się w odpowiedni rozmiar. Za to bieżniczek powstał w jedno popołudnie. Polecam, bo robi się go naprawdę szybko, a wygląda dość ciekawie,,,

    OdpowiedzUsuń